Czy jestem złą matką?

Wiele moich klientek to matki.

Dlatego postanowiłam pochylić się nad tematami, które mogą być istotne dla mam.

Chwilę zatrzymam się przy dylemacie związanym z rozstaniem, gdyż wiąże się to również z dużą zmianą dla dziecka. Opowiem też o tym, jaką wartość dzieci mogą wynieść ze sporów rodziców. Planuję też razem z Wami przyjrzeć się chwilę stereotypowi Matki Polki, który mocno wiąże się z poświęceniem dla rodziny. Mam nadzieję, że będzie to dla Was okazja do sprawdzenia, jak jest u Was.

ROZSTAĆ SIĘ, CZY NIE ROZSTAĆ – CO JEST LEPSZE DLA DZIECKA?

To częsty dylemat. Kobiety, które do mnie trafiają, czasami latami nie były w stanie zdecydować o odejściu od ojca ich dzieci. Mimo, że nie był to szczęśliwy związek, trwały w nim właśnie w imię dobra dzieci. Jeśli jesteś na takim etapie, w którym zastanawiasz się nad odejściem od partnera, ale wstrzymuje Cię właśnie dobro dziecka, czy dzieci, to proponuję Ci, abyś  podejmując decyzję wzięła pod uwagę kilka faktów.

Oczywiście, cudownie jest, gdy dzieci mają pełną, kochającą się rodzinę, ale czasem lepiej, gdy rodzice się rozstaną.

W związkach większe lub mniejsze kryzysy następują. Nie ma par, w których nigdy nie doszło do różnicy zdań. Natomiast istotne jest, aby te momenty, w których partnerzy żyją zgodnie, kochając się i szanując, znacznie przeważały nad tymi, w których dochodzi do konfliktów. I mówiąc konflikty, nie mam na myśli jedynie kłótni z trzaskaniem drzwiami w tle. Ale również te niewypowiedziane pretensje, ukryty żal, poczucie skrzywdzenia. Czujesz, że takich sytuacji jest w Waszym codziennym życiu wiele? Warto sprawdzić, czy jest wola z obu stron, aby nad relacją popracować.

Najgorsze, co możesz zrobić, to posłuchać tzw. „cioci dobrej rady” – a takich osób możesz mieć wokół wiele. Które są bardzo chętne do tego, aby Ci doradzić, bo łatwiej jest radzić innym. I czasem możesz usłyszeć, np. od przyjaciółki: odejdź od niego w końcu, zostaw drania itd. Ale to jest Twoje życie i Twoja rodzina.

Przyjrzyj się więc najpierw dobrze, jakie masz możliwości. Zanim zdecydujesz się na rozstanie, porozmawiaj szczerze ze swoim partnerem. W czym jest problem, co powoduje, że Wasz związek nie jest szczęśliwy. Być może warto skorzystać np. z terapii małżeńskiej. Jeśli jest wola z obu stron, aby zaradzić kryzysowi, zawsze warto spróbować.

A co w sytuacji, gdy tej woli nie widzisz? Gdy albo Ty, albo Twój partner (a być może już oboje) męczycie się w tym związku i nie widzicie żadnego sensu kontynuowania? A jedynym „czynnikiem”, który powoduje, że nadal jesteście razem jest dziecko?

Warto, abyście wiedzieli, że Wasze dzieci widzą, słyszą i czują znacznie więcej niż Wam się wydaje. Jesteś w absolutnym błędzie, jeśli sądzisz, że Wasze dziecko nie zauważa Waszych kłótni. Ze udaje się Wam je ukryć, bo np. kłócicie się poza domem. Albo po cichu. Albo w ogóle się nie kłócicie, bo się do Ciebie nie odzywacie.

Dziecko nie tylko to wszystko doskonale widzi, ale też bardzo często obwinia za taki stan siebie. Bo rodzice są przecież mądrzy i to niemożliwe, żeby oni coś zrobili nie tak. No to kto jeszcze jest w domu? Kto wie najmniej i najłatwiej mógł przez przypadek zrobić coś takiego, że rodzice teraz się kłócą? Zwłaszcza, gdy nie mówią, o co się kłócą, tylko po prostu się do siebie nie odzywają. Wtedy jeszcze łatwiej jest sobie takiemu dziecku dopowiedzieć resztę.

Gdy pracuję z parami, które dopiero rozpoczynają swój związek, to sięgamy na chwilkę do przeszłości, aby partnerzy wiedzieli, jakie schematy wynieśli z domu. Niektóre z nich mogą im przeszkadzać w zbudowaniu zdrowego związku. Osoby, które przez wiele lat trwały w rodzinach, w których nie było żadnej więzi uczuciowej pomiędzy rodzicami, a wręcz wrogość, często zakładają, że związek po prostu tak ma wyglądać. Że nawet jeśli teraz jest miło, to ten stan nieuchronnie nadejdzie. Takie przekonanie wynieśli z domu.

I jeszcze jedna kwestia – w dylemacie „rozstać się czy pozostać ze sobą dla dobra dziecka”. Istotny jest jeszcze jedne element – jakość rozstania i życia po rozstaniu. Można się rozstać na rożne sposoby. I znam pary, które do końca życia nie są w stanie sobie wybaczyć. W konsekwencji, ich dziecko niezależnie od tego, czy się rozstali, czy nie, jest nadal częścią ich konfliktu. Warto wiedzieć, na którym etapie jesteś, aby któregoś z nich nie przeoczyć. Ponieważ ma to wpływ nie tylko na jakość Twojego życia, ale również na jakość życia Twojego dziecka.

JAKĄ DZIECI MOGĄ WYNIEŚĆ KORZYŚĆ ZE SPORÓW RODZICÓW?

Załóżmy, że budujesz związek, starasz się, aby był jak najlepszy. Ale Tobie i Twojemu życiowemu partnerowi zdarzają się spory. Co jest zupełnie naturalne. I nie spotkałam się ze zdrową relacją, w której małżonkowie, czy partnerzy w każdej sytuacji by się ze sobą zgadzali.

Ale spójrz przez chwilę na Waszą konfrontację z perspektywy dziecka.

Wielu rodziców, w trosce o dobro dzieci, stara się im nie pokazywać swoich sporów.

Tymczasem, jeśli się kłócimy po kryjomu, to skutek jest taki, że dziecko i tak wie, że się spieraliśmy, tylko nie wie, o co chodzi. Może sobie np. projektować, że to jego wina. Natomiast, gdy nasza konfrontacja jest dla dziecka jawna, może wynieść z takiego sporą korzyść. To od nas zależy, jak się kłócimy.

Przyjrzyjmy się sytuacji, w której jedno z rodziców ma odmienne zdanie od drugiego nt jakiejś kwestii związanej z dzieckiem. Wielu rodziców uważa, że powinni mieć jeden front w stosunku do dzieci. A przecież może się zdarzyć tak, że jeden z rodziców trochę się zapędzi i podejmie niezbyt mądrą decyzję. Wtedy warto, aby drugi z rodziców zachował rozsądek i nie brnął w to rozwiązanie w imię lojalności z partnerem, tylko jasno uzasadnił, z jakiego powodu jest innego zdania.

Warto w ogóle na takie postępowanie między sobą się umówić. Że nie musimy się ze sobą bezwarunkowo zgadzać, jeśli chodzi o decyzje, które dotyczą dziecka. Pod warunkiem, że racjonalnie uzasadnimy, z jakiego powodu się nie zgadzamy.

I teraz spójrzmy na to z perspektywy dziecka. Dziecka, które widzi ten spór. Jeśli jeden rodzic, poprze drugiego rodzica, który się trochę zagalopował i podjął niezbyt rozsądna decyzję, to dla dziecka będzie to sygnał: nie jest ważne moje dobro, tylko ich lojalność wobec siebie, nawet jeśli mówią głupoty.

Jeśli zaś jedno z rodziców, zatrzyma w takiej sytuacji to drugie i jasno uzasadni, z jakiego powodu uważa, że należy podjąć inną decyzję, to sygnał dla dziecka jest taki:  mhm.. czyli ryzykują nawet konfrontację, po to, żeby znaleźć dla mnie najlepsze rozwiązanie – wygląda na to, że się o mnie troszczą i jestem dla nich kimś ważnym.

Idealna sytuacja jest wtedy, gdy ta strona, która się zapędziła i podjęła niezbyt roztropną decyzję, przyzna rację partnerowi, który się jej sprzeciwił i jasno uargumentował z jakiego powodu się sprzeciwia. Wtedy dziecko uczy się jeszcze jednej rzeczy: czyli można się ze sobą nie zgadzać i jednocześnie nadal kochać.

Dlatego tak istotne jest, żeby pilnować, aby dziecko widziało nie tylko nasz spór, ale również sposób, w jaki dochodzimy do zgody, przyznajemy sobie wzajemnie rację itd. Oczywiście wszystko to w atmosferze szacunku i faktycznego skupienia na rozwiązaniu sytuacji. A nie na wykorzystywaniu tej okazji do tego, aby wypomnieć partnerowi jeszcze kilka zaległych spraw, które akurat się przypomniały.

To wymaga od rodziców sporej uważności i dojrzałości, a przede wszystkich wcześniejszych wspólnych, konkretnych ustaleń. Możecie np. ustalić ze swoim partnerem: słuchaj, jeśli zauważysz, że zagalopuję się za bardzo, podejmę jakąś głupia decyzję, to powiedz mi o tym i pokaż, dlaczego widzisz to inaczej. Nie muszę chyba dodawać, że to działa tylko wtedy, gdy w drugą stronę jest podobnie – jeśli jedynie pomysły jednego z partnerów są kwestionowane, a drugi niezmiennie ma rację, nie wykształca dobrych wzorców.

Nie bójcie się, że podniesiecie głos albo, że pojawią się łzy. Dla Waszego dziecka to sygnał, że naprawdę jesteście zaangażowani w ten spór. Ale zawsze ważne jest, jak go zakończycie. Możecie nauczyć swoje dziecko, że można odważnie mówić o swoim zdaniu, można się nie zgadzać, a jednocześnie nadal szanować. Możecie też je nauczyć, że nie warto wypowiadać swojego zdania, bo potem przez trzy dni mój partner lub partnerka nie będą się do mnie odzywać. To zależy od Was.

Patrząc na Wasz spór z takiej perspektywy, możecie potraktować go jako lekcję wychowawczą dla Waszego dziecka. Pamiętajcie, to od Was uczy się, jak należy się komunikować z innymi osobami. Czy np. w przyszłym związku, będzie musiało za wszelka cenę udowodnić swoją rację, nawet jeśli jej nie będzie miało, czy też przyznanie racji partnerowi życiowemu nie będzie stanowiło problemu. Co bardzo korzystnie może na tę relację wpłynąć.

W JAKI SPOSÓB MATKA POLKA MOŻE ZADŁUŻYĆ SWOJE DZIECKO?

Wiele polskich matek ma tendencję do poświeceń. Często zostałyśmy tak wychowane, że najpierw należy zadbać o członków rodziny, a na samym końcu o siebie. Chce Cię zaprosić, abyś przyjrzała się konsekwencjom takiej postawy.

Przede wszystkim, kobiety przyjmujące taką postawę, w rzeczywistości często nie są zadowolone ze swojego życia (mimo, że deklarują, że jest inaczej). I z jednej strony poświęcają się, nawet ponad miarę, swojej rodzinie, a z drugiej komunikują to swoje poświęcenie. Na przykład mówią, jak bardzo są zmęczone. Ile jeszcze mają do zrobienia, że sobie czegoś nie kupią, bo dziecku przede wszystkim itd. Konsekwencja jest taka, że dziecko żyje w poczuciu winy. Czuje, że jest powodem nieustającej krzywdy swojej matki.

Z drugiej strony, bardzo często takie matki mogą się, paradoksalnie, spotkać z jawną niewdzięcznością. Bo dzieci, choćby nie wiem jak wielkimi uczuciami matkę darzyły, mają w pewnym momencie dość patrzenia na niezadowoloną z życia i wiecznie umęczona osobę. Która w dodatku rodzi w nich poczucie winy, że to one są przyczyna tego męczeństwa.

Niestety, matki potrafią pójść znacznie dalej. Dziecko dowiaduje się np.,  że gdyby nie pojawiło się na świecie, to matka zrobiłaby karierę. W ogóle bardzo dużo by zrobiła, ale trzeba było dziecko wychować, wiadomo. I nie ma tu złej woli matki – często takie uwagi pojawiają się przy okazji niewinnych rozmów. Nawet nie rozmów z dzieckiem, ale takich, które dziecko słyszy.

Albo bardzo częsty temat wśród matek – porody. Jak długo trwał, jak bardzo bolał. Potem karmienie – męką po prostu.  Która z matek nigdy nie poruszyła tego tematu, niech pierwsza rzuci kamieniem. A dziecko słucha. I zyskuje przekonanie, że to ono było przyczyną bólu matki. Nie miało na to żadnego wpływu. Nikt nie pytał je o zgodę na to, czy chce sprawić ból i cierpienie swojej matce, czy nie. A jednak czuje, że ma zaciągnięty duży dług.

I niektóry matki myślą sobie – bardzo dobrze, niech wie, że ma być wdzięczne swojej rodzicielce.

Ale jest pewien haczyk – im bardziej domagamy się wdzięczności, tym mniej jej otrzymujemy.

Dziecko postawione w roli dłużnika, może się w pewnym momencie zbuntować i powiedzieć: ja się na świat nie prosiłem, nie chciałaś mieć dzieci, to nie trzeba było mnie rodzić. I jest to nic innego jak forma obrony przed poczuciem winy, które się w nim rodzi. To, co jeszcze może dojrzewać w takim dziecku, to przekonanie, że nie stanowi źródła radości i wartości dla swojej mamy. A jedynie kojarzy się z cierpieniem i byłoby lepiej, gdyby go w ogóle nie było.

Co byś czuła, gdyby ktoś kazał Ci spłacić dług, którego nie zaciągałaś? Ja bym była wściekła. Jeśli domagamy się spłacania długu, na którego zaciągniecie nasze dzieci nie miały wpływu, to właśnie taką wściekłość możemy w nich obudzić. I mogą być wściekłe nie tylko na nas, ale też na siebie.

Jestem przekonana, że żadna z nas nie chce, aby nasze dzieci wchodziły w życie z takim balastem. Dlatego warto jest zwracać uwagę na to, co komunikujemy swoim dzieciom. One nas kochają i są nam wdzięczne tym mocniej im mniej tej wdzięczności się domagamy.

Głęboko wierzę, że każda z nas stara się być jak najlepszą matką dla swoich dzieci. Pamiętaj, nie musisz się poświęcać ponad miarę, aby dziecko te Twoje starania dostrzegło.

Sam fakt, że czytasz ten artykuł i chcesz się dowiedzieć, w jaki sposób możesz zaoszczędzić swojemu dzieciom niepotrzebnego balastu w życiu, już całkiem sporo mówi o Twoich intencjach.

Życzę Wam, aby nie tylko Dzień Matki, ale każdy dzień był dla Ciebie pasmem wzruszeń i satysfakcji z bycia mamą. Jeśli znasz inne mamy, którym informacje z tego artykułu mogłyby się przydać, to dziel się śmiało.

Ściskam Cię wirtualnie bardzo ciepło!